Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Poczułam ciepłe łzy na policzkach. Mało by brakowało, a osunęłabym się na kolana. W ostatniej chwili złapałam się szafki, którą po chwili przez przypadek wywróciłam. Dopiero gdy cała jej zawartość znalazła się na ziemi i po pokoju rozniósł się huk, zwróciłam na siebie uwagę tej dwójki.
Wszystko zaczęło się przede mną rozmazywać.
Bałagan w pokoju.
Łóżko.
Widziałam ich.. jego.. ją pod nim.. to znaczy.. Louis i ona. Na początku pomyślałam, że to Diana, ale to byłoby za proste. Prawda?
Ich nagie ciała, ledwo przykryte cienkim prześcieradłem. Jego usta znaczące ścieżkę po jej klatce piersiowej. Jej palce wplecione w jego brązowe włosy. Z jej lekko opuchniętych, pewnie od pocałunków, ust wydawały się dosyć głośne jęki. Jak mogłam ich wcześniej nie usłyszeć?
Średniej krótkości kasztanowe włosy i brązowe oczy. Wysoka, szczupła. Ona.
Do mojego mózgu myśli trafiały jedna po drugiej, mieszając się w jeden wielki kłębek, z którego nie potrafiłam nic wyplątać. Dlatego dopiero po chwili doszło do mnie, że ją znam. Chodziła do naszej klasy, miała na imię.. Chwila, Eve?
I to wszystko.. nie.. nie miało sensu.. ale jak to?
Zatapiał się w niej.
Śniadanie podeszło mi do gardła.
Podniósł głowę i pocałował ją mocno. Pchnął mocniej. A ja to wszystko widziałam.
Właśnie tyle zdążyłam zarejestrować w tym ułamku sekundy. Potem zorientowali się, że tu jestem.
Następne kilka sekund dłuży się w mojej pamięci, niczym godziny.
Louis wstał, pozostawiając dziewczynę w bezbronnej pozycji na łóżku. Nie wiedziała co zrobić, ale nie było mowy, żebym rzuciła się na nią wściekła. Nie.
Kręciło mi się w głowie.
Chłopak zwinnym ruchem zawiązał wokół talii materiał i ze skruszoną miną.. podchodził..
O nie, nie dotykaj mnie.
Odsunęłam się szybko. Zaczęłam drżeć. Czy ja za chwilę zemdleję?
- Caroline, to nie.. - zaczął, ale mu przerwałam:
- Nie tak jak myślę? - podniosłam oczy ku niebu. - Chciałabym móc w to wierzyć.
Po tych słowach zrobiłam jeszcze kilka kroków w tył. Louis to zauważył. Przez jego twarz przebiegła dziwna fala emocji i to mnie przeraziło. Dlatego odwróciłam się i zbiegłam ze schodów, jak najszybciej potrafiłam.
To coś za mną mnie obrzydzało. Proszę, niech mnie nie dotyka.
Na dole schodów spotkałam Harry'ego. Na jego twarzy malowało się poczucie winy. Czuł się winny, jakżeby inaczej, pozwolił mi tam przecież pójść. A ja w żadnym stopniu nie chciałam tego zobaczyć.
Czułam, że płaczę, że ja cały czas ryczę i staje się to moim oddechem, nie potrafiłam już inaczej.
Moje błagania nie zostały wysłuchane i po chwili Louis złapał mnie za przedramię, odwracając z powrotem do siebie. Zachłysnęłam się powietrzem. Napotkałam jego zaczerwienione, bynajmniej nie od płaczu, dzikie oczy. Pachniał alkoholem.
- Czy on nadal jest pijany? - rzuciłam drżącym głosem w stronę Harry'ego. Nie chciałam rozmawiać z.. nim.
Nie odpowiedział, tylko spuścił głowę. Proszę, ratuj mnie!
- Puść mnie. - powiedziałam powoli, na ten jeden moment powstrzymując łzy. Ale on mnie nie słyszał. Przyparł mnie lekko do ściany i mierzył wzrokiem. Zachowywał się jak zwierzę. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć tego bestialskiego błysku w jego spojrzeniu?
Jak mogłam upaść tak nisko? Tak zatopić się w miłości do niego.
Zmniejszył dystans między nami i to było już za wiele. Wrzasnęłam z całej siły, próbując go od siebie odpędzić, ale on złapał moje obie dłonie, nic sobie z tego nie robiąc. Dopiero wtedy Harry zdał sobie sprawę, że go potrzebuję.
- Zostaw ją, słyszysz. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Złapał Loui'ego za ramiona i gdyby tego było mało, rzucił nim o ścianę. Chłopak podniósł się, nie dowierzając.
- Nie będziesz mi mówił, jak mam postępować ze swoją dziewczyną. - gdy odezwał się, zadrżałam ponownie. Miał taki okropnie niski głos.
- Właśnie, że będę. - odpowiedział szybko Styles. Zbliżył się do niego ponownie i złapał go za odkryte ramiona. - Posłuchaj mnie uważnie, Tomlinson. - przerwał na chwilę, dając chłopakowi czas na przetworzenie informacji. - Caroline teraz wyjdzie, a Ty nie pójdziesz za nią. Nie będziesz jej szukał. Nie dotkniesz jej już, słyszysz? W szkole się do niej nie odezwiesz. Nie podniesiesz na nią wzroku. - Nigdy nie widziałam Harry'ego w takim stanie. To sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać, kto tu jest prawdziwym zwierzęciem. Wystarczyłyby minuty, a pewnie zaczęłaby mu z ust lecieć ślina. Bo dosłownie wyglądał wściekle. Otworzyłam szerzej oczy, gdy kontynuował. - A jeżeli to, kurwa, zrobisz, to Cię rozwalę, słyszysz? - wrzasnął. - Bo już na nią nie zasługujesz. Myliłem się co do Ciebie. - po tym wszystkim puścił go i pozwolił mu upaść tak po prostu na ziemię.
Harry odwrócił się do mnie, ale nie spojrzał mi w oczy. Nie potrafił.
Wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Nie mogłam już..nie… Wybiegłam przez drzwi. Deszcz moczył moją koszulkę, moje spodnie.. A ja biegłam.
* Harry's pov *
- Spieprzyłeś. - usłyszałem zza pleców.
- Ja?! Jesteś tego pewien? - zmierzyłem go wściekłym wzrokiem.
- Miała się nie dowiedzieć, a teraz widzisz, jak cierpi. - odparł sucho.
- Jesteś chory. - roześmiałem się ironicznie. - Myślisz, że lepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby żyła w nieświadomości? Ty byś pewnie nigdy jej nie powiedział, prawda? - nie odpowiedział, więc ponownie się roześmiałem. - Chory.
- Gadasz od rzeczy, Styles. - prychnął pod nosem i pokiwał głową. Zacisnąłem szczękę.
- Wracaj na górę do swojej panienki, chuju.
Ku mojemu zaskoczeniu odwrócił się na pięcie i dokładnie tak zrobił.
Gdy tylko zniknął z mojego pola widzenia, zwinąłem z wieszaka kurtkę Caroline i wypadłem przez drzwi. Musiałem ją znaleźć.
Biegłem, bo czułem, że tak właśnie by zrobiła. Nie miałem pojęcia, czemu to robię, ale chciałem podświadomie właśnie tak postąpić. Postąpić dobrze?
Zaledwie kilkaset metrów dalej siedziała na krawężniku. Cała mokra, trzęsąca się.
* Caroline's pov *
Nie wzięłam stamtąd kurtki, ale to nie miało znaczenia. Telefon zostawiłam w kieszeni spodni.
Szybkim ruchem wybrałam numer Beth.
Dwa sygnały. Odebrała.
Zanim zdążyłam się odezwać, coś po drugiej stronie zaskrzeczało. Zmarszczyłam brwi, wycierając twarz z łez.
- Słuchaj Caroline, gówno mnie obchodzi to wszystko.. - znowu dziwny szum po drugiej stronie połączenia. - ale znowu zapomniałaś. Nie dzwoń do mnie, przeszkadzasz mi! - w tym samym momencie ktoś zaczął dyszeć, a po chwili rozpoznałam w tym wszystkim głos Zayn'a.
- Nie, poczekaj Beth.. - zaczęłam łamiącym się głosem.
- Nie teraz, słyszysz, że mam ważniejsze sprawy! - krzyknęła do słuchawki i rozłączyła się.
Szum. Słyszałam jedynie wielki szum. Dlaczego mi to zrobiła? Dlaczego nie jest tak jak kiedyś? Spuściłam głowę w dół, pozwalając kroplom deszczu zmoczyć mnie całą.
Co się właściwie przed chwilą stało? Gdy tylko wracam do tego myślami, chce mi się wymiotować.
Jak mógł to zrobić?
Po kilku sekundach wolnego oddychania, zebrałam włosy z twarzy i wybrałam kolejny numer.
Niall. On na pewno mi pomoże.
Cztery sygnały. Nie odebrał.
Zadzwoniłam jeszcze raz, licząc na to, że tym razem usłyszy dzwonek telefonu.
Nie usłyszał.
Zdałam sobie sprawę, że nikogo nie mam. Nikt mi teraz nie pomoże.
Usiadłam na krawężniku tuż przy ruchliwej ulicy. I płakałam, bo byłam sama.
* Harry's pov *
Przysiadłem się szybko, by nie dać jej możliwości ucieczki ode mnie. Wydawała się mnie nie zauważyć do czasu, gdy objąłem ją ramieniem, by opatulić ją kurtką. Sam nie miałem okrycia, ale nie było mi zimno. Mimo deszczu, który spływał po nas strugami. Mimo wiatru targającego nasze włosy.
Odskoczyła i otworzyła szerzej oczy, gdy zdała sobie sprawę, że to tylko ja. A może aż. Oddychała ciężko. Zlustrowała mnie szybko wzrokiem. Zacisnęła szczękę i tak po prostu walnęła mnie pięścią w klatkę. Zmarszczyłem brwi.
- Jak mogłeś pozwolić mi tam wejść? - powiedziała przez zaciśnięte zęby i dołożyła kolejny cios.
- Caroline, przecież wiesz, że tak trzeba było. - podniosłem wzrok na jej oczy. Połknęła łzy i wrzasnęła:
- Nie obchodzi mnie to! - okładała swoimi małymi dłońmi mój brzuch. Przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem mocno, zaprzestając jej szamotaniu się. Długo dławiła się łzami i próbowała odepchnąć mnie od siebie. Ale nie pozwoliłem na to.
* Caroline's pov *
Czułam ciepło. Ciepło ciała i oddechu chłopaka, który nie chciał mnie puścić. To ciepło uspakajało mnie powoli. Powoli przestawałam mieć chęci, by się na nim wyżyć. Po prostu zatopiłam głowę w jego swetrze i pociągałam nosem. Zacisnęłam pięści wokół jego materiału i przyłapałam się na tym, że ja też nie chciałam puścić.
Minęło dużo czasu, a Harry jakby nie dawał po sobie poznać, jak zmarznięty jest. Ale ja to wyczuwałam. Jego dłonie stały się lodowate. Podniosłam głowę, by spojrzeć na jego twarz. Miał sine usta, a jego włosy były całe mokre. Nie pozostało śladu po jego charakterystycznych lokach. Po twarzy spływały krople deszczu. Wyglądał mizernie.
Zadrżała mi warga, gdy spuścił na mnie swój wzrok, zapewne wyczuwając, że się poruszyłam. W tym samym momencie wstałam gwałtownie i otrzepałam spodnie. Były całe obłocone. Postanowiłam udawać, że tego nie zauważam.
Harry podniósł się za mną.
Znowu poczułam zimno. Zimno otaczało mnie z każdej strony, wkradając się do najciemniejszych zakamarków mojego umysłu. Nie było to już tylko fizyczne zimno.
I, jak głupio to brzmi, ale.. znowu się rozpłakałam. Chłopak zacisnął szczękę i ponownie przyciągnął mnie do siebie, tym razem prowadząc w jakieś konkretne miejsce. Nie stawiałam oporu. Czułam sie jak idiotka, ale miałam za mało siły na to, żeby coś z tym zrobić.
Otworzyłam oczy, dopiero gdy Harry zaparkował, jak się zdaje, na moim podjeździe. Byłam wyczerpana. Pomógł mi wyjść z samochodu.
- Podaj kluczyki. - szepnął. Posłusznie oddałam mu je, wyjmując je z tylnej kieszeni spodni. Czułam się, jakbym była czymś odurzona i mało mnie obchodziło, co może sobie o mnie pomyśleć. Przecież to tylko głupi Harry.
Chłopak otworzył drzwi i jakby nigdy nic, wpakował się do środka. Poszłam za nim i usiadłam na kanapie, kompletnie nie zwracając na niego uwagi. Zdawało się, że coś do mnie mówił, ale nie słuchałam, albo po prostu nie umiałam słuchać.
W głowie cały czas szumiały mi obrzydliwe obrazy, jęki i słowa.
Oraz imię. Eve.
Widocznie musiała być ode mnie o niebo lepsza. Pod wieloma względami.
Jednego byłam pewna. Ona nie kochała Loui'ego. Ja za to, kochałam go całym sercem. Oddałabym mu wszystko, jednak chyba to nie działało w obie strony. Byłam jego zabawką? Nie. Przecież przez chwilę na pewno coś dla niego znaczyłam. Na początku wydawał się być inny. Był moim nieśmiałym, czarującym, niezawodnym przyjacielem. Teraz nie mam pojęcia, czym się stał. Jednego jestem pewna, nie mogę nazwać go moim chłopakiem. Już nawet tego nie chcę. Z drugiej strony to okropnie bolało. Myśl, że nie ja byłam jedyną, którą całował, przytulał i szeptał czułe słówka.
Co jeżeli to nie pierwszy raz? Może od dawna mnie zdradzał i może nie tylko z jedną dziewczyną.
Rozdzierało mnie to od środka. Nie mogłam określić swoich uczuć.
Miałam nadzieję, że jutro to się zmieni.
Po jakimś czasie odpłynęłam.
Siemz kochani, no to jak? Kto chce mnie zabić? :) :) :)
Jak widzicie w poprzednich rozdziałach musiałam posłodzić tym Louroline, bo wiadomo.
Oficjalnie wygrała wersja Louroline/Harroline, więc od teraz tak będę ich nazywać, hah :)
Liczę na szczere komentarze, chcę wiedzieć, jak podoba się wam (lub nie) taki zwrot akcji.
Jeżeli chcesz być informowany, w komentarzu zostaw swój username z twittera, a tam chętnie będę Cię powiadamiać o każdym nowym rozdziale.
To by było na tyle, cya, kocham was wszystkich xx
Głupi Lou :/
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Caroline Ale to oznacza koniec Louroline więc początek Harroline :D
Czekałam na taki zwrot akcji :)
Piszzzzz dalej <3
czekam na nn Ily <3
trochę okrutnie dla Caroline, nie uważasz?:(
Usuńale miło mi, że Ci się podoba:)
następny może pojawić się bardzo szybko, wszystko zależy od was
x
o taaaaak nareszcie z Harrym będzie! :) tak się cieszę xd @/oooh_98
OdpowiedzUsuńhah, nic nie jest o tym przesądzone ej xD
UsuńZajebistee!! <3 @luvmyniallers
OdpowiedzUsuńChce byc informowana. W sumie to juz mnie informujesz ale kazalas napisac kto chce wiec pisze jeszcze raz ze ja. OMG. ROZUMIESZ??? ?:)
dziękuję!
Usuńhaahha tak, ok, właściwie to o informowaniu jest do nowych czytelnikow, więc nie martw się, cały czas jesteś na liście informowanych i nie będziesz już musiała mi o tym przypominać :)
x
CUDOWNY,CUDOWNY,GENIALNY taki adgsusgduidhgiushdiu *o* kocham,oby Harry był z Caroline i oby tylko nie było akcji ze skruszonym Lou'isem bo nie przeżyje jak ona do niego wróci ja chce Haroline albo nie wiem jak tam nazwac tą pare obojętne oby byli razem :D
OdpowiedzUsuńdziękuję!<3
Usuńno zobaczymy, co się później wydarzy, nic nie będę zdradzać:)
zaliczam Cie oficjalnie do Harroline shippers, okeey
x
no pewnie :*
Usuńmoże powinnam założyć listę? haha
Usuńx
KCKCKC <3
OdpowiedzUsuńja ciebie też:) hah
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńO mój Boże!!!! KOCHAM TEN ROZDZIAŁ!!!! Wreszcie 'jest' z Hazziakiem *.* Boże nie mogę się doczekać następnego :D
http://dontforgetwhereyoubelong10.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńno nie powiedziałabym, że Car jest z Harry'm:( po prostu siłą rzeczy odwiózł ją do domu, nic więcej haha
Usuńx
*______*
OdpowiedzUsuńdziękuję? haha
UsuńŚwietny,wow!
OdpowiedzUsuńLiczę na Harroline,byliby świetną parą. Zadbałby o nią.
Boże NIENAWIDZE LOU ZA TO,NIENAWIDZE....to mi niszczy psyschike,ale sie od tego uzależniłam,więc jakbyś mogła następny szybko dodać,to byłabym wdzięczna. <3
PS, JESTEM TWOJĄ FANKĄ! xx
dziękuję!:)
Usuńco do tego, czy by o nią zadbał… no nie wiem:( Haz to skomplikowany człowiek i raczej nigdy czegoś takiego nie doświadczył, nie wiem, czy by potrafił..
oh haha biedny znienawidzony przez wszystkich Loueh, no ale cóż, ma za swoje :) ojej, tak jasne, dodam bardzo szybko, możesz na to liczyć
ojej! tak się ciepło na sercu robi, to kochane
x
dobra zjebie dodaj następny to ci skomentuje bo mi wtedy prawa ręka ładnie wyschnie, lmao
OdpowiedzUsuńxoxoxooxox
lmaoooooo
Usuńx